Wina z USA – klimaty i klimaciki
90% amerykańskiego winiarstwa skupia się w Kalifornii. To może trochę dziwić, ponieważ klimat bynajmniej nie jest sprzyjający uprawie winorośli. Na szczęście można znaleźć takie miejsca, gdzie lokalnie bardzo przypomina on europejskie otoczenie Morza Śródziemnego i stamtąd też pochodzi większość znanych win z USA. Żeby jednak nie było żadnych wątpliwości: nie tylko Kalifornia jest zaznaczona na mapie amerykańskich winnic. Mniejszą lub większą produkcję prowadzi się w każdym stanie, nie wyłączając Alaski. W europejskiej dystrybucji rządzą jednak niepodzielnie wina kalifornijskie.
Dwie wizytówki, dwa światy
Amerykańskie wina są jednoodmianowe, a więc wyprodukowane w 75 lub 85% z owoców jednego szczepu. Do większości butelek trafia Chardonnay, przy czym tutaj Amerykanie wykazali się nie lada fantazją. Otóż wino z tego szczepu w Kalifornii leżakuje w beczkach, dzięki czemu dojrzewa trochę inaczej niż wina europejskie, które często są sprzedawane jako świeże. To właśnie z beczek do napoju przechodzą delikatne, ale wyraźne nuty maślane i waniliowe. Świetnie uzupełniają one egzotyczno-owocową bazę.
Drugą wizytówką – aczkolwiek wręczaną już znacznie rzadziej – jest Zinfandel. Można by pomyśleć, że to jakiś zupełnie egzotyczny szczep, ale nie. Genetycznie to bliźniak włoskiego Primitivo. Też zresztą nieprzesadnie rozpowszechnionego, ale godnego uwagi. Wina z tej odmiany są wyraziste i pełne, wyczuwa się w nich wiśnie, śliwy i gorzką czekoladę. Z tych winogron produkuje się raczej wytrawne i wcale nie takie łatwe w odbiorze wina.
Wino po amerykańsku
Wina z USA mają swoją nietypową charakterystykę. W porównaniu z wyrafinowanymi winami europejskimi wydają się dość grubo ciosane. Mają zwykle ostro zaznaczoną nutę dominującą i aromaty dopełniające, które nie przebijają się na pierwszy plan. Większość win – nawet tych ze słonecznej Kalifornii – to wina wytrawne lub półwytrawne. Słodkich jest niewiele, a wśród nich – co dość zaskakujące – dominują różowe i czerwone.
Wina amerykańskie rzadko sprawdzają się do sączenia solo. Są za to niezastąpione jako wina do obiadu lub na spotkanie przy grillu, szczególnie jeśli na ruszt wjeżdża nieco tłustsze danie. Właściwie to taki obrazek nawet dość dobrze pasuje do stereotypowego wyobrażenia Amerykanów, ale to nic złego. Te wina są inne od europejskich i bardzo dobrze – kopia byłaby nudna, a w tym przypadku o nudzie nie może być nawet mowy.