Klimat? Wszystkiego po trochu
W przypadku absolutnie każdego wina podstawowym czynnikiem, który wpływa na jego smak, jest szczep winogron i klimat, w jakim dane im było rosnąć. O ile szczepy w Nowej Zelandii raczej nie zaskakują, to już klimat jak najbardziej. Dzięki specyficznym glebom na wzgórzach oraz dużej ilości słońca i aktywnym przemieszczeniom mas powietrza, tutejsze winnice właściwie trudno porównać z jakimikolwiek innymi. Dynamika nowozelandzkiego klimatu bez wątpienia odciska swoje piętno na winogronach.
Większość bardziej znanych win nowozelandzkich to wina wytrawne i półwytrawne. Nawet mimo sporego nasłonecznienia klimat tu jest dość chłodny, a okres wegetacyjny nieprzesadnie długi. Winogrona nie przejrzewają więc w kiściach – zbiera się je nieco wcześniej, dzięki czemu w winie świetnie wyczuwalne są wszystkie owocowe i rześkie kwiatowe nuty w kwaśnym otoczeniu.
Wina nowozelandzkie – Piękna tradycja z… zakrętką
Wina z Nowej Zelandii są tworzone z wielką starannością. Choć z oczywistych powodów Nowa Zelandia nie ma za sobą przesadnie długiej tradycji winiarskiej, często to tutejsze winnice starają się w pełnym zakresie stosować klasyczne metody produkcji. Jest od tego jedno jedyne odstępstwo. Prawie każde, nawet najdroższe i najlepsze wino nowozelandzkie, będzie zamknięte zakrętką, a nie korkiem. To lokalna specyfika – tak jest po prostu wygodniej, zważywszy na to, jak długą podróż muszą odbyć gotowe butelki. I choć w przypadku win z innych regionów zakrętka często budzi pewne obawy, tak w przypadku wielu win nowozelandzkich jest wręcz niemal gwarancją autentyczności.
Klasyka z końca świata
Nowa Zelandia stała się sejfem klasycznego winiarstwa. W czasie, w którym wina na przykład z doliny Rodanu powoli zatracają swój charakter, warto spróbować tych z Nowej Zelandii, które pozostają wierne klasycznym wzorcom. W wielu innych przypadkach działa to podobnie: winnice nowozelandzkie pod względem profilu produkcji są bardzo zachowawcze. Nie ma tu zbyt wielu nietypowych szczepów, królują te znane na całym świecie. Technika? Owszem, zaawansowana, ale jednocześnie nieinwazyjna. Wszystko po to, żeby można było produkować sprawnie, ale też zachowując to, co najcenniejsze w klasycznych winach.
Jest w tych winach coś niezwykłego. Trudno powiedzieć, czy to przez sam fakt, że trzeba je ściągnąć z końca świata, czy może faktycznie jest w tym pewna magia lokalnego klimatu. Faktem jednak jest, że wina nowozelandzkie stają się dziś w pewnym sensie probierzem, i to według nich można skalibrować własny nos i podniebienie. Sięgają po nie miłośnicy klasyki, którzy właśnie w niej upatrują sposobu na oderwanie się od powtarzalności.